Kim jesteś i jaka jest twoja historia zawodowa?

Moja historia zaczęła się od prac w projektach badawczych na uczelniach. Później w miarę w płynny sposób przeszła na prowadzenie projektów badawczo-rozwojowych i branie w nich udziału w sektorze prywatnym. Jednak cały czas kontynuuję współpracę z uczelnią. Na ten moment kończę doktorat w dziedzinie nanometrologii.

 

Jakby krótko opisać to, czym się zajmuję zawodowo w tym momencie, to jest to tworzenie nowych pomysłów, które w wyniku prac badawczo-rozwojowych mogą się przeradzać we wdrożenia. Różni się to trochę od tego czym zazwyczaj zajmuje się ktoś na uczelni. Tutaj oprócz samej części badawczej, czyli jaką nową wiedzę pozyskamy w wyniku takiego projektu trzeba brać pod uwagę aspekt, który w tym biznesowym świecie jest niestety konieczny, czyli czy efekt projektu może się później sprzedać i jaką wartość ma produkt, nie tylko w kontekście pozyskanej wiedzy. Połączenie tych dwóch rzeczy, czyli wytworzenie nowej wiedzy w celu jego konkretnego wdrożenia jest tym co bardzo lubię w swojej pracy.

Piotr Kunicki /Nanores

Jakie są Twoje sukcesy w kontekście projektów i ich wdrażania? A może widzisz jakieś szanse w projektach, nad którymi pracujesz teraz?

Na najbliższym horyzoncie dużą szansę ma wdrażana już technologia, która jest związana ze znakowaniem diamentu. W Nanores działamy teraz nad projektem, który ma na celu umożliwić śledzenie historii szlachetnego kamienia, bez jego utraty na wartości. Dzisiaj w kontekście sytuacji geopolitycznej jest to temat o bardzo dużej szansie sukcesu. Tutaj tez pojawia się bardzo istotna rzecz, jeśli chodzi o prowadzenie startupu. Firma musi pojawić się na rynku w odpowiednim czasie.

Co w takim razie, jeśli startup wyprzedza rzeczywistość za bardzo?

Jeśli wyprzedza rzeczywistość za bardzo może dojść do takiego efektu, w którym będzie on musiał po prostu poczekać. Jednak nie zawsze ta nowa firma będzie miała środki, żeby doczekać do tego najlepszego momentu. Można też próbować zakopać pomysł na jakiś czas i odkopać go w odpowiednim momencie. Wszystko jednak zależy czy dane rozwiązanie wpasowuje się w model firmy.

Przechodząc do konsorcjów. Temat jest teraz aktualny, bo zbliża się ostateczny termin składania wniosków o dofinansowanie dla projektów realizowanych właśnie w tym modelu.

Mógłbyś opowiedzieć więcej o dotychczasowych współpracach konsorcjalnych, które przeprowadzałeś? Czego dotyczyły projekty i z jakimi jednostkami współpracowałeś?

Jeden z projektów realizowany był z Politechniką Wrocławską. Polegał on na opracowaniu czujników do pomiarów ekstremalnych ciśnień. Swego czasu współpracowaliśmy również z wydziałem mechanicznym, też na tej uczelni, nad optycznym czujnikiem do procesów napawania laserowego. Inny projekt dotyczył grafenowych źródeł światła i był tworzony w porozumieniu z Instytutem Niskich Temperatur. Te projekty były w dużej mierze możliwe do zrealizowania dzięki dofinansowaniu z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Jak widać masz już doświadczenie w prowadzeniu tego typu projektów i tworzeniu ich od początku do końca. Jakie były Twoje odczucia z pracy nad nimi?

Współpracując z Politechniką miałem lepszy start ze względu na moje wcześniejsze powiązanie z tą uczelnią. Będąc w strukturze Politechniki Wrocławskiej znałem już część zespołu. To znacznie ułatwiło mi nawiązanie pierwszego kontaktu. Próbowałem dojść przez ludzi do odpowiedniego zespołu, który dostarczyłby mi jako konsorcjantowi wiedzy niezbędnej do stworzenia produktu, który ma być wynikiem projektu. Patrząc na to z perspektywy, wybieranie konsorcjanta jest bardzo ciekawym doświadczeniem. Trzeba pogodzić się z faktem, że szanse na znalezienie specjalisty, który ma już doświadczenie przy podobnych projektach są nikłe. Warto być elastycznym i świadomym, że są ludzie, którzy może i mają inne kompetencje, ale i tak będą w stanie doprowadzić do osiągnięcia celu. Na uczelniach wyższych znajdują się naukowcy z naprawdę szerokim portfolio, więc nie trzeba się przejmować znalezieniem osoby do współpracy, jeśli tylko jesteśmy świadomi, że jej kompetencje mogą się różnić od naszych wcześniejszych założeń.

Jeśli chodzi o to jak się później współpracuje: współpracuje się dobrze. Głównie ze względu na to, że osoby z uczelni często posiadają  już doświadczenie w tworzeniu wniosków o dofinansowania. Naukowcy bardzo często sami tworzą własne aplikacje, w związku z czym tutaj ta współpraca i zrozumienie, jakie warunki trzeba spełniać są bardzo proste dla tych podmiotów. Nierzadko można się nawet dowiedzieć czegoś nowego, jeśli chodzi o składanie wniosków. Jedyne co jest do zrobienia to rozmowa, w której trzeba przybliżyć różnicę pomiędzy tymi wnioskami, które dotyczą badań podstawowych, a tymi, które mają się skończyć wdrożeniem. Jeśli chodzi później o moment realizacji projektu to właściwie u każdego naukowca jest to jeden z głównych przedmiotów ich działalności, więc tutaj również działa się w pełnej synchronizacji i w bardzo łatwy sposób.

Rozumiem, że dobrze się pracuje z uczelniami na płaszczyźnie naukowej, gdzie głównym tematem jest prowadzenie badań. Zastanawia mnie jednak, czy w kontekście prowadzenia projektu jako działania w długiej perspektywie, gdzie dochodzi jeszcze model finansowy i współzależności, są jakieś wyzwania? Jakie są zależności między konsorcjantami i jak wygląda ten podział obowiązków w trakcie prac?

Jeśli chodzi o wspomniany przez Ciebie model finansowy przedstawia przede wszystkim opłacalność takiego projektu, a  odpowiedzialność za niego leży w pełni na tym podmiocie, który doprowadza do wdrożenia tego rozwiązania, czyli na liderze konsorcjum. W większości przypadków jest to przedsiębiorstwo. Także w aspekcie modelu finansowego współpraca z uczelniami jest minimalna. Na barkach lidera znajduje się takie przedstawienie tematu konsorcjantowi, aby był dla niego zrozumiały z perspektywy biznesowej, czyli jaką wartość mamy dostarczać tym produktem, bądź usługą, które będą wynikami projektu. To pozwala później w spójny sposób opisać pracę obu konsorcjantów. Odpowiedzialność lidera polega na tym, aby konsorcjant odpowiednio zrozumiał co jest wyzwaniem, ponieważ wszystkie prace badawczo-rozwojowe prowadzone w projekcie mają być sposobem na rozwiązanie wskazanych problemów wynikających z potrzeb klientów.

Jakbyś mógł powiedzieć jak można zacząć kontakt z uczelnią wyższą w celu współpracy? Gdzie zacząć szukanie kontaktu?

Zazwyczaj przy uczelniach działają jednostki, które zajmują się właśnie współpracami biznesowymi. Często są nazywane Centrami Transferu Technologii i są to miejsca, gdzie jako firma można nawiązać kontakt z jednostką.

Mamy konsorcjanta i co teraz? Czy są jakieś tematy, które można poruszyć wcześniej z uczelnią, aby zapobiec późniejszym problemom w trakcie realizacji projektu?

W trakcie rozmów warto jest zaangażować prawnika. Zwłaszcza jeśli jest to młody zespół, który chciałby zdobyć dofinansowanie w konsorcjum. Myślę, że niezależnie od wcześniejszych powiązań między konsorcjantami warto jest skorzystać z usług prawnika. Żeby doszło do sukcesu warto dokładnie omówić wszystkie aspekty związane z przede wszystkim wykupem, czy prawami przysługującymi względem wytworzonej wartości w ramach projektu. Wszystko powinno być dokładnie jak najbardziej jednoznacznie omówione i zapisane w umowie konsorcyjnej.

Czy ten element późniejszej własności związanej z wytworzonym rozwiązaniem jest kluczowy z perspektywy prowadzenia projektu? Czy jest to rzecz, która może poróżnić?

Tak, stąd duża potrzeba opisania tego, co się będzie działo po projekcie. Należy sobie wcześniej zwizualizować i opisać wszystkie aspekty w opisie modelu biznesowego, który będzie potem wykorzystywany przez spółkę wdrażającą. Trzeba starać się przewidzieć wszelkie ryzyka i odpowiednio je zaopatrzyć. Te ryzyka mogą się między innymi wiązać z tym, że projekt prowadziło się przyjemnie, a później pojawia się problem co do własności wynikającej z zakończenia projektu, stąd bardzo dużą potrzebą jest rozmowa o tym jeszcze przed rozpoczęciem prowadzenia wspólnego projektu.

Podsumowując- dlaczego polecasz współpracę z konsorcjantem?

Wybranie projektu prowadzonego w konsorcjum skutkuje przyspieszonym uzyskaniem efektu, który chce się osiągnąć. Kiedy zaczyna się współpracę z jednostką posiadającą już potrzebne umiejętności lub narzędzia, których nam aktualnie brakuje jesteśmy w stanie bez budowania zespołu i dodatkowej infrastruktury, przeprowadzić projekt badawczo-rozwojowy. Ceną za to przyspieszenie będzie konieczność dogadania się. Czyli jeśli jesteśmy gotowi podzielić się przychodami i wynikami sprzedaży z konsorcjantem to taka współpraca jest dobrą opcją.